To jeszcze nie karnawał, a dopiero środek jesieni, a u mnie na deser zagościły pączki. A to za sprawą tego, że ostatnio wszędzie w internecie na grupach kulinarnych, na forach itp widywałam oponki lub pączki. Nie pozostałam więc obojętna i postanowiłam sama też coś pączkopodobnego usmażyć. Chciałam też w ten sposób przełamać swoje uprzedzenia i zasady, że nie będę robiła nigdy pączków, bo to zbyt pracochłonne i dla tak małej rodziny jak moja się nie opłaca. Ale... trochę poczytałam i okazało się że na przykład pączki wiedeńskie, zwane też gniazdkami robi się w bardzo szybki i łatwy sposób.
Ciasta nie trzeba zagniatać, nie trzeba czekać aż wyrosną. Wystarczy ugotować ciasto i następnie zmiksować je z jajkami. Jest tylko mały szkopuł. Do ich zrobienia konieczny jest rękaw cukierniczy z tylką w kształcie gwiazdki, bo pączki trzeba wyciskać ze szprycy by miały ten charakterystyczny wzorek na wierzchu, tak jak te w sklepie. Oczywiście można użyć innej tylki, ale wtedy nie uzyskamy pożądanego kształtu. Bez worka cukierniczego natomiast raczej nie zrobimy takich gniazdek, a na pewno będzie to trudne. Być może jest jakiś sposób, ale ja jeszcze na to nie wpadłam. A oto przepis:
Składniki:
100g margaryny
1szkl. wody (250ml)
1szkl. mąki pszennej
szczypta soli
4 jajka
kilka kropel aromatu pomarańczowego lub innego dowolnego do ciasta
Na lukier:
7-8 łyżek cukru pudru
2-3łyżki soku z cytryny
1 łyżka mleka
Sposób przygotowania:
Szklankę wody, margarynę i szczyptę soli umieściłam w rondelku i zagotowałam. Gdy margaryna się rozpuściła i woda zawrzała, wsypałam mąkę (całą na raz) i energicznie mieszałam do całkowitego połączenia (trochę tak jak budyń). Zmniejszyłam gaz i mieszałam aż ciasto zrobiło się gładkie i zaczęło odchodzić od ścianek rondla. Ciasto powinno być bardzo gęste. Wyłączyłam gaz i odstawiłam ciasto aby ostygło. Zimne ciasto zmiksowałam z jajkami. Dodawałam po jednym jajku i po każdym miksowałam chwilę, aż jajko połączyło się z ciastem. I tak do ostatniego jajka.
Na koniec dolałam kilka kropel aromatu i jeszcze chwilę pomiksowałam. Ciasto przełożyłam do rękawa cukierniczego z tylką o kształcie dużej zamkniętej gwiazdki. Na papierze do pieczenia narysowałam kwadraty o boku 10x10cm i w każdym kwadracie odrysowałam od dużej szklanki kółko. Za pomocą rękawa wyciskałam ciasto na narysowane okręgi. Robiłam po dwa okrążenia na każdy okrąg żeby pączki były trochę wyższe i grubsze, a nie takie płaskie. Następnie poprzecinałam papier na kwadraty. W szerokim garnku rozgrzałam olej i na gorący olej wkładałam moje pączki razem z papierem (tak aby papier był na wierzchu, czyli do góry nogami). Olej powinien mieć temperaturę ok. 180 stopni, ale nie wiem ile dokładnie miał mój. Wkładałam pączki jak zaczął skwierczeć.
Pączki rosną w trakcie smażenia więc trzeba zachować trochę przestrzeni w garnku między pączkami. Gniazdka smażyłam z obu stron na rumiany kolor. Usmażone pączki wykładałam na ręczniki papierowe żeby odsączyć z nadmiaru tłuszczu. Gdy pączki ostygły posmarowałam je lukrem. Cukier puder utarłam z sokiem z cytryny i mlekiem. Musi być dość gęsty żeby nie spływał. Jeśli będzie zbyt gęsty dodajcie odrobinę soku lub mleka, jeśli będzie zbyt rzadki dodajcie jeszcze cukru pudru. I gotowe. Pączki są tak delikatne w smaku, wręcz rozpływają się w ustach.
Mi z podanej porcji wyszło 13 pączków bo robiłam podwójne gniazdka. Jeśli zrobicie pojedyncze to powinno wyjść ok. 20.
Na koniec dolałam kilka kropel aromatu i jeszcze chwilę pomiksowałam. Ciasto przełożyłam do rękawa cukierniczego z tylką o kształcie dużej zamkniętej gwiazdki. Na papierze do pieczenia narysowałam kwadraty o boku 10x10cm i w każdym kwadracie odrysowałam od dużej szklanki kółko. Za pomocą rękawa wyciskałam ciasto na narysowane okręgi. Robiłam po dwa okrążenia na każdy okrąg żeby pączki były trochę wyższe i grubsze, a nie takie płaskie. Następnie poprzecinałam papier na kwadraty. W szerokim garnku rozgrzałam olej i na gorący olej wkładałam moje pączki razem z papierem (tak aby papier był na wierzchu, czyli do góry nogami). Olej powinien mieć temperaturę ok. 180 stopni, ale nie wiem ile dokładnie miał mój. Wkładałam pączki jak zaczął skwierczeć.
Pączki rosną w trakcie smażenia więc trzeba zachować trochę przestrzeni w garnku między pączkami. Gniazdka smażyłam z obu stron na rumiany kolor. Usmażone pączki wykładałam na ręczniki papierowe żeby odsączyć z nadmiaru tłuszczu. Gdy pączki ostygły posmarowałam je lukrem. Cukier puder utarłam z sokiem z cytryny i mlekiem. Musi być dość gęsty żeby nie spływał. Jeśli będzie zbyt gęsty dodajcie odrobinę soku lub mleka, jeśli będzie zbyt rzadki dodajcie jeszcze cukru pudru. I gotowe. Pączki są tak delikatne w smaku, wręcz rozpływają się w ustach.
Mi z podanej porcji wyszło 13 pączków bo robiłam podwójne gniazdka. Jeśli zrobicie pojedyncze to powinno wyjść ok. 20.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz