Proziaki to rodzaj pieczywa/bułeczek na sodzie, wywodzących się z regionu Bieszczad. Jest to stara receptura, wg której proziaki przygotowywało się na gorących blachach na kuchni kaflowej opalanej drewnem. Większość z nas zapewne pamięta proziaki z dzieciństwa, bo mimo, że przepis wywodzi się z kuchni bieszczadzkiej, to rozprzestrzenił się po całym kraju. Ja również pamiętam jak mama i babcia czasem wspominała, że w ich domach rodzinnych również takie placki/pieczywo były przygotowywane. U mnie jednak nazywano je sodziakami. Przepisy na proziaki różnią się od siebie. Jedne zawierają jajko inne nie. Jedne są robione na kefirze, inne na śmietanie czy maślance. Ja dziś postanowiłam zrobić proziaki na jogurcie naturalnym, z racji tego, że tylko taki posiadałam. W obecnej sytuacji, związanej z epidemią, gdy należy ograniczać wychodzenie z domu, takie bułeczki świetnie sprawdzą się jako alternatywa dla kupnych bułeczek. Są pyszne na ciepło z masełkiem i dżemem, lub plasterkiem szynki. Polecam. Oto przepis:
Składniki:
250g mąki pszennej tortowej
0,5 łyżeczki sody spożywczej
0,5 łyżeczki soli
0,5 łyżeczki cukru
ok. 220g jogurtu naturalnego
Sposób przygotowania:
Mąkę tortową przesiałam do miski. Dodałam pozostałe składniki sypkie, czyli: sól, cukier i sodę. Składniki przemieszałam łyżką, a następnie dodałam jogurt naturalny. Użyłam zwykłego jogurtu, takiego bardziej rzadkiego, nie z rodzaju gęstych czy greckich. Z podanych składników zagniotłam jednolite ciasto. Uformowałam je w kulę i pozostawiłam w misce na ok. 25-30 minut, żeby ciasto odpoczęło. Następnie ciasto rozwałkowałam na stolnicy leciutko posypanej mąką na placek o grubości ok. 1cm. Z ciasta wycięłam szklanką krążki o średnicy ok. 7-8cm. Wyszło mi ok. 9 sztuk. Patelnię rozgrzałam i bez użycia żadnego tłuszczu, ułożyłam na niej przygotowane placki. Proziaki smażyłam na małym ogniu pod przykryciem, aż się dobrze przyrumieniły, po czym przekręcałam je na drugą stronę i znów smażyłam do zrumienienia. Gotowe proziaki wyłożyłam do koszyczka na pieczywo wyłożonego serwetką. Jak wspomniałam na początku, takie bułeczki są pyszne jeszcze na ciepło. Mają wtedy chrupiącą skórkę z wierzchu, a środek jest puszysty i mięciutki.
Zapraszam do zapoznania się z innymi moimi przepisami na słone wypieki, np.: szybkie bułki śniadaniowe (link do przepisu: https://wanilioweimprowizacje.blogspot.com/2020/02/szybkie-buki-sniadaniowe.html), mini chlebki z patelni (link do przepisu: https://wanilioweimprowizacje.blogspot.com/2020/01/mini-chlebki-z-patelni.html), nocny chleb z garnka (link do przepisu: https://wanilioweimprowizacje.blogspot.com/2019/11/nocny-chleb-z-garnka.html), bułki pszenno - owsiane (link do przepisu: https://wanilioweimprowizacje.blogspot.com/2019/10/buki-pszenno-owsiane.html), bułki pszenne (link: https://wanilioweimprowizacje.blogspot.com/2018/02/domowe-buki-pszenne.html), paluchy serowo - ziołowe z ciasta francuskiego (link: https://wanilioweimprowizacje.blogspot.com/2017/11/paluchy-serowo-zioowe-z-ciasta.html).
Pamiętam jak moja babcia piekła sodziaki na takiej płycie piecowej w starej kuchni :) ach co to były za cudowne szczenięce czasy, lubię takimi przepisami do nich wracać :)
OdpowiedzUsuńgorące buziaczki da Ciebie za ten przepisik :) <3