Dziś mam dla was przepis na sernik o tajemniczej nazwie "sernik warzony". Jest to stary przepis, o którym zapomniałam na długie lata. Kiedyś dość często go robiłam, bo jest bardzo smaczny, choć jest przy nim troszkę roboty. Ale czasem warto. A mowa o serniku na zimno, który robi się z własnoręcznie przygotowanego/uwarzonego sera z mleka, jajek i śmietany. Taki ser następnie uciera się z masłem i cukrem. Taki sernik na zimno smakuje zupełnie inaczej niż serniki z sera z wiaderka czy serków homogenizowanych. Jest zbity, ciężki, lekko maślany w smaku. Świetnie się kroi i ładnie wygląda. Z powodzeniem mógłby udawać sernik pieczony ze względu na swoją konsystencję. Taki ser nadaje się również jako masa do innych ciast. Ja dziś zrobiłam tradycyjną wersję na ciastkach i z galaretką, bo dawno takiej nie było. Oto przepis:
Składniki:
2l mleka (użyłam 2%, ale najlepsze jest mleko tłuste)
500ml śmietany 18%
5 jajek
0,5szkl. cukru pudru
200g masła
sok z cytryny lub olejek cytrynowy
ulubione ciastka na spód
2 galaretki (u mnie truskawkowe)
Sposób przygotowania:
Mleko przelałam do dużego garnka i zagotowałam. Śmietanę w tym czasie zmiksowałam z jajkami na jednolitą konsystencję i przelałam na gotujące się mleko. Ciągle mieszając mleko podgrzewałam przez kilkanaście minut, aż oddzielił się ser i serwatka. Mleko nie powinno się gotować, a jedynie podgrzewać. Ser przecedziłam przez drobne sito i odstawiłam do przestygnięcia. Leciutko ciepły ser zblendowałam na jednolitą masę. Miękkie masło utarłam z cukrem pudrem na jasny krem. Następnie do masła, ciągle miksując, dodawałam po łyżce zblendowany ser. Na koniec ser "doprawiłam sokiem z cytryny. Tortownicę o średnicy 26cm (można użyć mniejszej) wyłożyłam papierem do pieczenia. Na dnie blachy ułożyłam ciastka. Użyłam różnych: herbatników, markiz, pierniczków. Na ciastka wyłożyłam przygotowaną masę i wyrównałam powierzchnię. Ciasto odstawiłam do lodówki. W tym czasie przygotowałam galaretki według instrukcji na opakowaniu i odstawiłam do wystygnięcia. Lekko tężejące wylałam na ciasto. Sernik znów odstawiłam do lodówki, żeby galaretka stężała. Już po kilku godzinach ciasto można wyjąć i zajadać.
SMACZNEGO!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz