Kto nie zna i kto nie lubi typowych zapiekanek z budki ulicznej? Chyba nie ma takiej osoby. Nawet ja, choć nie lubię grzybów, to zapiekanki z pieczarkami lubię i chętnie zjem. W ogóle mam do nich pewien sentyment, bo bardzo kojarzą mi się z okresem kiedy chodziłam do liceum. Mieszkałam na wsi i dojeżdżałam pks-em i często czekając na autobus chodziło się właśnie na zapiekanki do budki przed stacją autobusową lub do bufetu na stacji. W moim miasteczku było wtedy kilka budek oferujących ten rarytas. Zapiekanki zawsze brałam w wersji podstawowej, a więc tylko z pieczarkami i serem polane ketchupem.
Jeszcze były w wersji z warzywami, ale one zawsze spadały podczas jedzenia i w rezultacie jadło się wersję podstawową ;-). Po wyprowadzce z mojego domu rodzinnego do Warszawy, jakoś zapomniałam o zapiekankach. W modę zaczęły wchodzić kebaby i inne fast foody. O zapiekankach przypomniał mi dopiero po kilku latach mój mąż. U niego w domu robiło się takie domowe zapiekanki w piekarniku. Od pewnego czasu więc zapiekanki goszczą na moim stole dość regularnie. Ich przygotowanie jest bardzo szybkie i proste. Wystarczy kilka składników by znów przenieść się w przeszłość. Oto przepis:
Jeszcze były w wersji z warzywami, ale one zawsze spadały podczas jedzenia i w rezultacie jadło się wersję podstawową ;-). Po wyprowadzce z mojego domu rodzinnego do Warszawy, jakoś zapomniałam o zapiekankach. W modę zaczęły wchodzić kebaby i inne fast foody. O zapiekankach przypomniał mi dopiero po kilku latach mój mąż. U niego w domu robiło się takie domowe zapiekanki w piekarniku. Od pewnego czasu więc zapiekanki goszczą na moim stole dość regularnie. Ich przygotowanie jest bardzo szybkie i proste. Wystarczy kilka składników by znów przenieść się w przeszłość. Oto przepis: